O tym, że niekiedy posługuję się niestandardowym językiem polskim, dowiedziałam się na studiach, gdy zamieszkałam z rodowitą Ślązaczką. „Cuchać” – to było pierwsze słowo, które wprawiło moją współlokatorkę w zdumienie. Możemy np. powiedzieć cuchać smoczka, co oznacza ssać smoczka. Wyczytałam, że „cuchać” to regionalizm roztoczański.
(http://forum.gazeta.pl/forum/w,13550,15616013,,Regionalizmy_roztoczanskie.html?s=1&v=2)

Do innych ciekawych słów należą:
bunować– myszkować, trudno określić skąd to słowo pochodzi;
szportać – grzebać w czymś, podobno z gwary lwowskiej; (http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/lwowska_gwara.html)
brzechać – szczekać , z gwary Kresów;
(http://blogiceo.nq.pl/bramakresow/2013/01/08/slownik-gwary-kresow-cz-1/)
cywać – drzemać, z gwary roztoczańskiej, niewiastka – synowa (http://wrotaroztocza.pl/slownik/public.html)
Gdy zamieszkałam w Kielcach, poprosiłam w kiosku o „dziesiątkę zapałek”. To, co dla biłgorajskich kioskarzy było oczywiste, panią w Kielcach bardzo zdziwiło. Musiałam wyjaśnić, że chodzi mi o 10 pudełek zapałek owiniętych razem papierem.
Niedawno mój czteroletni rozbójnik chciał dokładnie obejrzeć starą, nieużywaną maszynę do piłowania drzewa. Krzyknęłam: „Nie podchodź do tej cyrkulatki”. Teść dziwnie na mnie spojrzał, ale nic nie powiedział. W domu mnie tknęło i pytam męża: „Jak się u was nazywa ten sprzęt z taśmą do cięcia drzewa”. „Krajzega” – odpowiedział. „A to już wiem, dlaczego twój tato tak na mnie spojrzał. On po prostu po raz pierwszy usłyszał słowo cyrkulatka”.