Po kilku latach nieobecności wróciłam do szkoły. I stanęłam przed dylematem: jak z dziećmi przeprowadzić pierwszą lekcję? Wiadomo, że PSO już znają, przypomnienie nie zajmie całej godziny. I pomyślałam, by porozmawiać o metodach uczenia się języka obcego. Przecież to bardzo ważny, a mimo to często pomijany temat.

Poprosiłam moich czwartoklasistów, by kartkę z zeszytu pocięli na mniejsze kawałki. Następnie na tablicy zapisałam proste internacjonalizmy jak: die Marmelade, die Schokolade, die Literatur. Dzieci na karteczkach zapisały te słowa, podając polskie tłumaczenie po drugiej stronie. Następnie starały się zapamiętać te słowa, patrząc tylko na polskie tłumaczenia. Udało się, pamiętały nawet rodzajniki! To była rozgrzewka. Specjalnie wybrałam proste do zapamiętania wyrazy, by zobaczyły na czym to polega. Następnie zwiększyłam stopień trudności: dzieci zapisały na karteczkach wyrazy nie przypominające polskich, ale łatwe do wymówienia: das Buch, der Kuli, das Fenster. I podawały znaczenia z pamięci, patrząc na ich polskie odpowiedniki. A jak ktoś nie wiedział, odwracał karteczkę i powtarzał słówko.

Kolejnym etapem było zrobienie fiszkoteki, czyli małej koperty na zrobione fiszki, którą dzieci wkleiły do zeszytu. Kolejna lekcja rozpoczęła się od pytań: „Czy będziemy dziś robić fiszki z poznanych słówek?”.

Jak widać, pomysł bardzo się spodobał.Jpeg